Cisza. Spokój. Puste knajpy. Dobre jedzenie, pyszne ryby. Oto pierwsze skojarzenia, jakie przychodzą mi do głowy, kiedy mam opowiedzieć o tym, co spotkało mnie w malutkim miasteczku Ryn na Mazurach. Początek września zachwycił pogodą i zaskoczył spokojem – zupełny brak turystów, poza kilkoma łódkami w marinie, poza jedną wycieczką emerytowanych faszystów. Polubiłem… chętnie przyjechałbym tu na dni kilka – na rower – pokręcić się po okolicy. Chyba warto.