Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże.
Amit ma 24 lata, jest synem indyjskiego dyplomaty, pochodzi z Dehli. 6 lat temu przyjechał do Berlina, tam mieszka i pracuje, razem z koleżanką mojej koleżanki. heh… Wspólnie do Polski przyjechali na krócej niż mgnienie oka – czyli na półtora dnia, w odwiedziny. W krótkiej przerwie między wygłupami i imprezami udało mi się go namówić na portret… 🙂
Zaćmienie, zaćmienie.. i to byłoby na tyle… ptaki nie zaczęły spadać z nieba, koty nie miauczały a psy dupami szczekały tylko w centralnej i wschodniej części kraju. Świat jakim był takim pozostał – dysk na czterech żółwiach, nad którym w kółko lata wielkie, żółte słońce. 🙂
Moment kulminacyjny zaćmienia słońca (ok. 68%) 20 marca 2015, godz. 11.07. Wałbrzych, marzec 2015. Fot. Jacek Zych
Lubię na moment wybrać się do dużego miasta. Pełno w nich kolorowych ludzi składających się na fantastyczne sytuacje i scenki rodzajowe. Podczas dzisiejszego przedpołudniowego spaceru po krakowskim rynku zdecydowanie nie do przebicia był „ptasiek”, czyli na wpół trzeźwy przyjaciel gołębi. Przechadzał się przed sukiennicami z wielkim foliowym worem owsa, który pewnie podprowadził fiakrom parkującym nieopodal dorożki i karmił tym ziarnem latające obesrańce. Przy okazji co drugiemu turyście wepchnął w garść trochę ziarenek. Tu pobajerzył, tam pogawędził i o 10 rano był już na całkiem konkretnej bani, pijąc oczywiście za zdrowie i kasę turystów.
U mojego dziecka pod łóżkiem rozwija się świat równoległy… życie tętni i rozkwita, rodzą się i umierają miliony stworzeń… od czasu do czasu ku rozpaczy mieszkańców Podłóżka Wielkiego przychodzi potwór gigant, kosmiczną maszyną ssącą niosąc śmierć i zniszczenie. Krajobraz staje się na jakiś czas błyszczący, wyjałowiony, sterylny zdałoby się. Na szczęście malec wśród gigantów, wielka przyjaciółka mikroobywateli Podłóżka, niestrudzenie wskrzesza nowe, kolorowe, pleśniowe cywilizacje.
„Zima dzieli istnienia na czarne i białe,
Zimą ciało ogrzejesz tylko innym ciałem.
Paleniska buzują, czernieją kominy,
gęsim puchem piernaty wabią i pierzyny”
Dokładnie o tej porze tydzień temu rozkoszowałem się pięknym, wiosennym słońcem, popijając kawę na dziedzińcu pałacu w Łomnicy. Prawdziwie wiosenno-letnia wycieczka rowerowe trasą przez dolinę pałaców, Jelenią Górę aż do gościńca Perła Zachodu miała być rozpoczęciem sezonu rowerowego 2015. Ponieważ jednak wszystko w życiu co zbyt piękne nie trwa zbyt długo, przyroda postanowiła wierzgnąć narowiście i na kilka dni przed pierwszym dniem kalendarzowej wiosny zafundowała nam porcję całkiem porządnej zimy. I teraz już sam nie wiem – zdjąć z haka rakiety śnieżne czy też wziąć zimę na przeczekanie? 🙂
Dzięki Marcinowi „Rokiemu” mam fajny filmik z sesji, jaką robiliśmy z Justyną Rudzińską dla producenta odzieży sportowej STOOR. Justyna malowała, ja fotografowałem, cycki były… 🙂 Czyli bardzo udany dzień. 🙂
pod cudnym niebem jeszcze
każdy choć jedno miejsce
być może ma i chwilę
gdy godnie ją przeżyjebo nieba co w marzeniach
spełnia się albo zmienia
skłonni jesteśmy szukać
do bram jego ciężkich pukać
Mieliśmy iśc fotografować ludzi awanturujących się pod przychodnią zdrowia do kamer TVN-u. Ale.. jakoś tak było w poniedziałek… i pod wieczór… 🙂 Bogdan wpadł na pomysł, żeby ruszyć tyłki gdzieś za miasto i sfotografować gwiazdy. A że dobry pomysł wart realizacji, spakowawszy aparat i statyw ruszyliśmy w góry.
Powinienem się już do tego przyzwyczaić mieszkając w górach, ale to przedziwne uczucie towarzyszy mi za każdym razem, kiedy w nocy wyjadę za miasto – niebo hipnotyzuje i wydaje się wciągać w swoją otchłań, kiedy milionami gwiazd rozbłyśnie nad głową. Udało się nam zacząć fotografować tuż przed wschodem księżyca, więc wrażenie było tym bardziej intensywne. Potem wzszedł „łysy” i zrobiło się jasno jak w dzień. Gwiazdy troszkę przybladły, śnieg odbijał światło. Ale i tak wyszło całkiem fajnie i gdyby nie to, że było przeraźliwie zimno, zostalibyśmy tam dużo, dużo dłużej.
Zdjęcie z cyklu „jeszcze przez chwilę chcę być normalny”. Na moje dziecko zawsze można liczyć… Sprawia życie kolorowym, barwnym i dalekim od normalności.